пятница, 29 апреля 2011 г.

Młotek

Czasem myślę, że bardzo potrzebuję młotka. A nawet młota. Chciałbym trzaskać wszystkie obrazy, które pojawiają się w moim mózgu. Trzaskać wszystkie pojęcia, kruszyć je. Już straciły swój urok, nie bawią mnie nic a nic.

Wydaje mi się, że ludzie żyją iluzjami; ja próbuję mówić do nich tak, jakby tych iluzji nie było. A oni wtedy nie rozumieją nic a nic. A może to jest tak, że jest to moja jedna wielka prywatna iluzja?

Ostatnio jestem tak potwornie zmęczony. Uśmiecham się jak palant, ale w środku jestem un mostre horrible.

суббота, 16 апреля 2011 г.

Tischner


Na pocątku wsędy byli górole, a dopiero pote porobiyli się Turcy i Zydzi. Górole byli tyz piyrsymi "filozofami". "Filozof" - to jest pedziane po grecku. Znacy telo co: "mędrol". A to jest pedziane po grecku dlo niepoznaki. Niby, po co mo fto wiedzieć, jak było na pocątku? Ale Grecy to nie byli Grecy, ino górole, co udawali greka. Bo na pocątku nie było Greków, ino wsędy byli górole. Bedym teroz opowiadoł, jak było naprowde z tymi mędrolami. Cystóm prowde bede godoł. Niby, jaki byk mioł interes, coby śklić? Piersy mędrol nazywo się w ksiązkach Tales, ale naprowde nazywoł się on Stasek Nędza nie z Miletu ino z Pardałówki Jego ociec chowoł owce i kupcył kóniami. To casym broł syna do miasta, coby wozu strzóg. Ale Stasiowi kotwiyło się tak siedzieć na wozie i siedzieć. A siedzieć było trza. To z totyk nudów nawiedziyło go myślenie. I zostoł się jako ten mędrol. Stasek Nędza z Pardałówki, dlo niepoznaki zwany Talesem z Miletu, się nie ozyniył. Kie go matka nagabywała: "zeń się", to jej godoł: "jesce nie cas". A kie jesce prógowała, to jej pedzioł: "juz nie cas". Tak to nie było casu na głupstwa. Kie go roz ftosi spytoł, cymu ni mo dzieci, odpedzioł: "bo jo kochóm dzieci". Ale byli i tacy, co się ś'niego prześmiewali. Razu jednego wyseł w nocy na grape, co by się napatrzyć na gwiazdy i wpod do dołu. Uwidziała to Kaśka z Nędzówki i ozbębnieła po całyj wsi: "He, jaki mi ś'niego mędrol, nie widzi tego, co pod nogami, a chciołby wiedzieć, co na niebie". Baby na wsi nie sanujóm niezyniatyk. Cheba ze księdza. Dziś nawet małe dzieci ucóm się w skole "twierdzenia Talesa", a rzeke Staska Nędzy z Pardałówki. A było z tym "twierdzeniem" tak. Kie budowali wieże kościelnóm w mieście, to się im skóńcyła miara i nie wiedzieli, cy trza juz kóńcyć wieże, cy jesce nie. I kieby nie Stasek, byłaby z tego drugo wieża Babel. Bo budorze byli robotni, nie tacy jako dziś. Dopiero Stasek wyśpekulowoł, że trza pomiyrzyć wysokość budowy przez pomierzanie jej słonkowego cienia wte, kie cień chłopa ma takóm samóm długość, jak wysokość chłopa. Pomierzali. Nei wtedy Stasek pedzioł: "chłopy, dość". No i tak ta wieża stoi do dziś dnia. Stasek mioł jednak głowe. Roz w zimie, kie była ćma i duse cyścowe podchodziyły pod okno, Stasek pedzioł: "Smierzść się w nicym nie róźni od zycio". Ftosi mu dogodoł: "No to cymus nie umieros?". On na to: "No tymu. Kieby się róźniyła, to moze byk i umar, a tak to co bedym umieroł". Taki to był Stasek Nędza z Pardałówki, co z nudów wynaloz myślenie.
(J. Tischner, Historia filozofii po górlasku)

понедельник, 11 апреля 2011 г.

"Make me come again"

Ręka, noga, mózg na ścianie. Powiem, czego nie napisałem. Że czuję się jak przy sesji, że za wiele tego. Że znów za dużo oddawałem się przyjemnym myślom, że znów za mało się uczyłem. Że snu pragnę i ciepła. Że jutro wstanę o 6.00, tak jak wczoraj przecież, choć sześć godzin snu to o dwie za mało, a to wszystko żeby się uczyć, zadania robić, szorować się, konsumować, pogodę półgębkiem dyskredytować, utopiom się oddawać, zapominać, zapominać!, milczeniem zamykać, ciszą nicość wypędzać, Syzyfowy kamień toczyć, duszę i ciało przygotowywać, zatracać się, ciało bezmózgie do nut psychodelicznych tańczyć. Amen.

четверг, 7 апреля 2011 г.

Läufer

To było w II klasie gimnazjum. Niemal zawsze do tej pory osiągałem słabe wyniki na lekcjach gimnastyki. Tym razem chciałem być w czołówce. Bo dystans do przebiegnięcia był bardzo krótki. Tym razem miało się udać. Wystartowałem bardzo szybko. Oddychałem głęboko, szeroko rozstawiałem nogi. W krótkich odstępach czasu pokonywałem kolejne metry. I szybciej. I dalej. I mocniej.

I wtedy coś pękło. Leżałem na ziemi. Czułem ból tak straszliwy, że obserwowałem swoje ciało z boku, z góry, z perspektywy. Gapiłem się na nie razem z resztą chłopaków i nauczycielem, z płaszczyzny, gdzie drzewa nachylają się nad nieszczęśnikiem, a ptaki latają wolne. A potem karetka, szpital, rentgen. Dwa tygodnie zwolnienia. Ból przy każdym kroku. Powolne wracanie do siebie. Jeszcze przed upadkiem byłem pewny, że osiągnę świetny wynik. Rękoma łapałem szczęście. Ale przeliczyłem się.

Teraz czasem powtarzam ten bieg. Ale już bez zrywania mięśni.

воскресенье, 3 апреля 2011 г.

Z ludowych mądrości


Pachnący, w koszuli, poważny intelektualista to robiłoby wrażenie. J.S.

Czyli o transcendencji własnych wyobrażeń na temat faceta idealnego i ich ewentualnym wpływie na pewnego zrezygnowanego geja. Tło polityczno-ekonomiczne: zbliżające się wybory i wzrost ceny cukru.

суббота, 2 апреля 2011 г.

Ładna myśl

Primo somniare videbamur deinde veritas se praecipitavit
Z początku wyglądało to jak nasz wspólny sen, lecz potem obudziła nas prawda.

Żeby było mniej gimnazjlanie, dodam moje refleksje na temat wzrostu cen cukru:


Z powodu wysokich cen cukru, Polki muszą się częściej i intensywniej prostytuować. Żeby zarobić na łakocie dla swoich dzieci. Niestety, w związku z tym, że z ich usług korzystają inni mężowie, to oni zabierają zarobione przez kobiety pieniądze. Ostatecznie i cukier drogi, i dzieci głodne. Ale ktoś przynajmniej sobie poruchał.