четверг, 24 февраля 2011 г.

Z krótkiej metafizyki Kołakowskiego

Na czterech węgłach wspiera się ten dom, w którym, patetycznie mówiąc, duch ludzki mieszka. [...] Rozum ma nam służyć do tego, by wykrywać prawdy wieczne, oporne na czas. Bóg albo absolut jest tym bytem, który nie zna przeszłości ani przyszłości, lecz wszystko zawiera w swoim „wiecznym teraz”. Miłość, w intensywnym przeżyciu, także wyzbywa się przeszłości i przyszłości, jest teraźniejszością skoncentrowaną i wyłączoną. Śmierć jest końcem tej czasowości, w której byliśmy zanurzeni w życiu naszym, i być może, jak się domyślamy, wejściem w inną czasowość, o której nie wiemy (prawie nic). Wszystkie zatem wsporniki naszej myśli są narzędziami, za pomocą których uwalniamy się od przerażającej rzeczywistości czasu, wszystkie zdają się temu służyć, by czas prawdziwie oswoić.
L. Kołakowski, Czy Pan Bóg jest szczęśliwy i inne pytania, Kraków 2010, s. 297.
Wytłuszczenie moje. 

среда, 23 февраля 2011 г.

J'en ai marre

Vraiment, j'en ai marre. Je suis complément fatigué. Tu me détruis, la réalité me frappe. Je m'en vais. Dans la nuit, il n'y a pas de lumière. Bref.

понедельник, 21 февраля 2011 г.

Ještě mi scházíš, ještě jsem nepřivykl, že nepřicházíš, že nepřijdeš

Pewnie to nie chodzi tylko o ten dzień, ale zdecydowanie dzisiaj brak mi dystansu do siebie. Objawia się to tym, że zapadam się w siebie, czyli przestaję rozróżniać i klasyfikować emocje. Wiele odczuć występuje współmiernie z podobnym nasileniem. Wszystkie one buzują w mojej krwi i szukają ujścia. Czasem znajdują je w słowach. Niestety. Jestem tlącą się skrą, rozpalaną przez podmuchy nieznanego wiatru.
Przyczyna tego stanu tkwi w nagromadzeniu się emocji we mnie i gwałtownych fluktuacjach nastroju. Za oknem przechodzą jedno za drugim wiosenne słońce i mroźny, zimowy wiatr. Na ekranie Black Swan i jakieś durne kabarety. Przypływają falami wspomnienia naszego pierwszego spotkania i tej nocy, kiedy w końcu ciebie przejrzałem. A jednak długo nie wierzyłem. Wciąż nie wierzę. Mniejsza o to. Pogoda, film, książka i pamięć tworzą rotacyjną przestrzeń, którą zamieszkuję.
Czasem, gdy idę i się zatrzymuję, mam wrażenie, że świat jeszcze okręca się wokół własnej osi i przytupuje w bezruchu. I zapada się we mnie.

воскресенье, 20 февраля 2011 г.

Lettre 14


"Bo szczęście nie polega na tym, że jest się kochanym. Jest to zmieszane ze wstrętem zadowolenie próżności. Szczęściem jest kochać i chwytać drobne, zwodnicze zbliżenia - do tego, co się miłuje..."
Tonio Kroeger

среда, 16 февраля 2011 г.

Lettre 13

Zamęczam się myślami o Tobie. To przez to słońce! Pozorność pogody widzianej przez okno wywołuje wspomnienia pozornego szczęścia. Bo to jest oszustwo. Promienie mnie oślepiają, niebo płynie błękitem, ziemia, chodniki i ulice są nagie. I myślę, by wyjść i biegać, ucztując z wiosną. Pozory! Tam jest zima. Tylko jej nie widać. Mróz ścina krew, marszczy skórę. Mrożące powietrze wypełnia płuca. Ta wiosna jest pozorna. Pozorna.

Tak też się czuję. Gdy wpatruję się w świat zaokienny, czuję chęć życia. Uruchamiam machinę wspomnień. Tak. Siedzieliśmy w parku na pniu przewróconego drzewa. Naprzeciw siebie. Miałeś wtedy takie ładne, duże oczy. Przytuliłem Ciebie mocno i pocałowaliśmy się. A potem trwaliśmy tak przytuleni przez kwadrans... A może dłużej? Dni, tygodnie, lata? Nie, nie pamiętam już Twojego zapachu.

Jest noc. Leżę w łóżku. Jest duszno. Jestem sam w środku wielkiego miasta. Nie ma tutaj nikogo, kogo mogę przytulić. Zamykam oczy. I nachodzi mnie to wspomnienie: park, Ty, usta, pocałunek. Radość. Ciepło. Płaczę. Cichutko. W końcu świadomość gaśnie. Budzę się nad ranem. Nie mam najmniejszej ochoty, by wstać.

Bo Ty to wszystko rzuciłeś w cholerę.

пятница, 11 февраля 2011 г.

Lettre 12

Elle se leva, mue par une conviction soudaine qui lui ouvrit grands les yeux.
Elle alla chercher le revolver là où Fabien le cachait. Elle revint près du lit où le garçon dormait. Elle regarda son beau visage en visant sa tempe et murmura:
Je t'aime, mais je dois protéger le bébé contre toi.
Elle approcha le canon et tira jusqu'à vider le chargeur.
Elle regarda le sang sur le mur. Ensuite, très calme, elle téléphona à la police:
Je viens de tuer mon mari. Venez.
(A. Nathomb, Robert des noms propres)

Otóż to! Właśnie zabiłam mojego męża. Przyjedźcie!

Lettre 11

Kastracji chcę. Fizycznej. Emocjonalnej. Nie znoszę swoich potrzeb. Seksualnych. Afiliacji. Jestem przemądrzały. Gnuśny. O "urodzie" przeciętnej. Niczyj.
Zostałbym robotem. Kułbym słówka. Czytałbym Hölderlina i nic nie czułbym.

Krople deszczu spadają z Poniatowskiego prosto do Wisły.

Lettre 10

Tu non esisti.
Nie istniejesz. Jesteś nikim.

воскресенье, 6 февраля 2011 г.

Lettre 9

Ne dicas: “Quid, putas, causae est quod priora tempora meliora fuere quam nunc sunt? ”. Non enim ex sapientia interrogas de hoc.
(Eklezjasta 7,10)

четверг, 3 февраля 2011 г.

Lettre 8

Ich grolle nicht, und wenn das Herz auch bricht,
 Ewig verlor'nes Lieb ! Ich grolle nicht.
 Wie du auch strahlst in Diamantenpracht,
 Es fällt kein Strahl in deines Herzens Nacht.
 Das weiß ich längst.

 Ich grolle nicht, und wenn das Herz auch bricht,
 Ich sah dich ja im Traume, 
 Und sah die Nacht in deines Herzens Raume,
 Und sah die Schlang', die dir am Herzen frißt,
 Ich sah, mein Lieb, wie sehr du elend bist.
 Ich grolle nicht.

вторник, 1 февраля 2011 г.

Lettre 7

Gdybym przeczytał swoje słowa na czyimś blogu, pewnie bym już nigdy tam nie wrócił. Ot, awersja do ludzi słabych, nurzających się w swoim cierpieniu, stale rozdrapujących rany. Marazm, dekadencja. Fe!

Oczywiście, najbardziej przeszkadzają nam u innych nasze wady własne. Dlatego stronię od romantyków. Stronię od tandetnych wierszyków o złamanym sercu. Rzygam tym kiczem słów, pluję w ten potok łez. W żelaznym uścisku miażdżę resztki złamanych serc.

Przy każdej mojej depresji boli mnie pełna, wielowymiarowa świadomość stanu, w jakim się znajduję. Potrafię z siebie wyjść. Potrafię zobaczyć to słabe ciało. Te podkrążone oczy. Potrafię usłyszeć skowyt patetycznych słów, zażaleń. Zdaję sobie sprawę z wrażenia, jakie wywieram na interlokutorze, wylewając swą gorycz. Na szczęście chętnych do słuchania jest tak niewielu.

Co czuję, gdy to widzę? Przede wszystkim niesmak. Odrazę. Nade wszystko nie akceptuję swojej słabości.