вторник, 28 февраля 2012 г.

Libera nos a malo

Zniewól mnie. Nocą śpij na mej głowie. Oplącz mnie kłębkiem nici. Myśl o mnie. Zasypiaj ze mną. Budź się ze mną. Chodź ze mną na podniebne spacery. Śpiewaj nasze piosenki. Nie zważaj na tryb rozkazujący. To nie jest rozkaz.

понедельник, 20 февраля 2012 г.

Kot po raz wtóry

Paul to był Księżyc, ja to byłem Słońce. Jakoś cudem się zdarzyło, że świeciliśmy w tym samym momencie. Bo potem to tylko ja świeciłem, błysk, błysk. Potem zgasłem, świecił do mnie jakiś inny Księżyc, ale nie odbijał mojego światła. Teraz znów ja świecę. Na Kota. Kot nie świeci na mnie. Bo koty nie świecą. To oczywiste, nie? Dalej, kotów mieć nie można. Kotem można się opiekować. No to opiekuję się moim. I czasem się wie, że kot da dyla i pójdzie w cholerę. Po prostu patrzysz na takiego kota i wiesz, że pójdzie. Coś w tych ślipiach jest. Coś, co mówi, że pójdzie na pewno. Kot czasem znika na parę dni. Gdy wraca do domu, dziwi się, że pełno gruzu na podłodze leży. A potem jestem ja, a gruzu nie ma. Kot nie wie, nie rozumie, co się stało z gruzem i gdzie ja wtedy byłem. Nie wie, że czekałem cały czas. W tym domu właśnie. No i znów głaskanie, śpiewanie, pląsy. Kocie igraszki. Tylko tak, jak z kotem można. Albo z Kotem. Tylko głaskanie sprawia mniej radości, gdy wiesz, że Kot za chwilę da dyla. I już nie wróci. Czasem ta myśl w ogóle odbiera chęć do zabawy. Kot powinien być przyklejony do tapczanu. I koniec. I się nie ruszać. NIE RUSZAĆ! Ale się rusza i znów wychodzi. Więc ja sobie wmawiam, że jednak Kot jest mój. I że zostanie. Ale ciężko siebie okłamywać, chociaż bardzo by się chciało. I przychodzi smuteczek. Bo Kot pójdzie. No pójdzie w cholerę. I nie mogę nic zrobić. Ani powiedzieć mu tych Dwóch Słów. Nawet już wiem, że mu nigdy nie powiem, bo zdąży uciec. Ucieknie. Na pewno. Ucieknie. W cholerę. A w mieszkaniu tylko gruz zostanie. Gruz. Gruz. Gruz.

вторник, 7 февраля 2012 г.

Plany na rok 2012

Z planów noworocznych nigdy mi nic nie wychodzi. Chociaż czasem udaje mi się połowę z nich w mniejszym stopniu zrealizować.

Nie będę pisał tutaj o mojej chorobie psychicznej, bo kto ciekaw, zajrzy do odpowiedniej kartoteki psychiatrycznej. Ale na pewno chodzi o to, by mój (?) Kot nie uciekł, żeby nie umarł z zagłaskania i żeby mnie też głaskał. I to jest pierwsza sprawa o której myślę.

Druga sprawa, o której nie chciałem pisać, to moi przyjaciele, dwójka, może trójka, bliscy znajomi, których nawet wielu więcej, i dalsi koledzy i koleżanki. Żeby ich utrzymać, wesprzeć, pchnąć do jakiego dobra.

Może wyliczę to, co ważne: Kot, przyjaciele z resztą rodziny, znajomi, studia, korepetycje, inne języki i literatura, ćwiczenia fizyczne. To chyba główne dziedziny mojego życia. I w każdej czegoś brakuje... Krótko o ćwiczeniach: chcę się lepiej czuć w moim ciele i bardziej podobać Kotu. O całej reszcie kiedy indziej, teraz: języki i literatura.

Nim przejdę do szczegółów, warto wspomnieć o tym, ile mam czasu. Otóż poniedziałek, wtorek i czwartek odpadają, bo jestem od ósmej do osiemnastej na uczelni, pomijając drobne fluktuacje. A więc w te dni najwyżej ćwiczenia, może coś do poczytania, ale więcej z siebie nie wycisnę i nie ma się tutaj co czarować.

Więc co chciałbym zrobić?

Angielski:
  • nauczyć się intonacji i powtórzyć samogłoski
  • nauczyć się idiomów
  • poszerzać słownictwo, głównie za pomocą literatury
  • nauczyć się podstaw słownictwa fachowego, z dziedzin np. medycyny, prawa
Francuski:
  • powtórzyć podstawowe słownictwo
  • nauczyć się więcej słówek z Vocabulaire Profressif
  • czytać literaturę
  • oglądać codziennie wiadomości w tym języku
  • pisać dziennik lub opowiadanie po francusku
  • gadać po francusku z... B., K., M.?
  • uczyć francuskiego mojego (?) Kota
Rosyjski:
  • powtórzyć podstawowe słownictwo
  • nauczyć się podstawowej gramatyki
  • dwa razy w tygodniu pisać po pół strony
  • ćwiczyć fonetykę, zwłaszcza przedniojęzykowe ł, może z Mt.?
Japoński:
  • nauczyć się katakany i hiragany
  • ogarnąć podstawowe słownictwo i gramatykę
Pytanie brzmi co zrobić z czeskim, łaciną, niemiecki i tureckim. Czy zaczynać grekę, chiński, hiszpański? Najbardziej mi żal łaciny i niemieckiego, bo w tych językach zacząłem już coś ogarniać...

Jeśli idzie o książki, to chciałbym przeczytać to, co mam na półkach i co czeka od dawna. Dużo tego. I ogarnąć jednego klasyka na miesiąc po angielsku albo francusku...

Dixi.