Zamęczam się myślami o Tobie. To przez to słońce! Pozorność pogody widzianej przez okno wywołuje wspomnienia pozornego szczęścia. Bo to jest oszustwo. Promienie mnie oślepiają, niebo płynie błękitem, ziemia, chodniki i ulice są nagie. I myślę, by wyjść i biegać, ucztując z wiosną. Pozory! Tam jest zima. Tylko jej nie widać. Mróz ścina krew, marszczy skórę. Mrożące powietrze wypełnia płuca. Ta wiosna jest pozorna. Pozorna.
Tak też się czuję. Gdy wpatruję się w świat zaokienny, czuję chęć życia. Uruchamiam machinę wspomnień. Tak. Siedzieliśmy w parku na pniu przewróconego drzewa. Naprzeciw siebie. Miałeś wtedy takie ładne, duże oczy. Przytuliłem Ciebie mocno i pocałowaliśmy się. A potem trwaliśmy tak przytuleni przez kwadrans... A może dłużej? Dni, tygodnie, lata? Nie, nie pamiętam już Twojego zapachu.
Jest noc. Leżę w łóżku. Jest duszno. Jestem sam w środku wielkiego miasta. Nie ma tutaj nikogo, kogo mogę przytulić. Zamykam oczy. I nachodzi mnie to wspomnienie: park, Ty, usta, pocałunek. Radość. Ciepło. Płaczę. Cichutko. W końcu świadomość gaśnie. Budzę się nad ranem. Nie mam najmniejszej ochoty, by wstać.
Bo Ty to wszystko rzuciłeś w cholerę.
Tak też się czuję. Gdy wpatruję się w świat zaokienny, czuję chęć życia. Uruchamiam machinę wspomnień. Tak. Siedzieliśmy w parku na pniu przewróconego drzewa. Naprzeciw siebie. Miałeś wtedy takie ładne, duże oczy. Przytuliłem Ciebie mocno i pocałowaliśmy się. A potem trwaliśmy tak przytuleni przez kwadrans... A może dłużej? Dni, tygodnie, lata? Nie, nie pamiętam już Twojego zapachu.
Jest noc. Leżę w łóżku. Jest duszno. Jestem sam w środku wielkiego miasta. Nie ma tutaj nikogo, kogo mogę przytulić. Zamykam oczy. I nachodzi mnie to wspomnienie: park, Ty, usta, pocałunek. Radość. Ciepło. Płaczę. Cichutko. W końcu świadomość gaśnie. Budzę się nad ranem. Nie mam najmniejszej ochoty, by wstać.
Bo Ty to wszystko rzuciłeś w cholerę.
samotne zycie jest przygotowaniem do nieuchronnej samotnej smierci.
ОтветитьУдалитьNie zamierzam się więc długo przygotowywać.
ОтветитьУдалить