четверг, 15 сентября 2011 г.

Night of Hunters

Kielichem opium zacząłem te wakacje, kielichem opium je skończę.

Piję za Ciebie, Marcinie. Idea internetowego przyjaciela przejadła Ci się. Żal Ci zmarnowanego czasu, żal Ci namiastek tego, czego chciałeś, czego szukałeś. Więc odchodzisz z mojego życia, tak jak inni już odeszli. Nie będę Was zliczał, bo łatwiej mi nićmi zszywać palce, niż słowa bełkotać. Słowa mi się męczą.

Piję za Ciebie, Marcinie. Mnie nie będzie żal tego czasu. Żal mi tego pożegnania, którego nie było. I że nie zobaczmy się na koncercie Tori Amos, Rudej Wariatki, którą przede mną odkryłeś. Patrzaj, jak wiatr przesypuje ziarenka piasku!

Piję za Ciebie, Marcinie. Shattering Sea.

четверг, 8 сентября 2011 г.

пятница, 2 сентября 2011 г.

Gramatykalizuję się

Gramatykalizuję się. Czasem proszę cię, pozwól mi zostać ze względu na nich, nie zabieraj mi ich. A potem radykalizuję się w przecinkach, kropkach, akcentach. Aigu nad ranem, grave popołudniem oraz bardzo circonflexe wieczorem i nocą. Tonę czasami w czasach, bo mój umysł jest passé, bo jutro to zbyt bliski futur proche, bo ja wolę to robić bez warunków, gdy stawiasz swój conditionnel présent, a ja przytakuję, wydziobywując liczebniki porządkowe (premier, second...) jak telegraf zanurzony w pętli czasu. Zbyt często mój discours był rapporté tam, gdzie nie trzeba było. No i szukałem mojego buta poprzez opposition, ale jak zwykle kończyło się lakoniczną i banalną dość concession. Przestawiałem wszelkie articles, possessifs, démonstratifs i pronoms personnels, żeby tylko odwrócić rzeczywistość, bo zbyt bardzo raniła mnie swoją nachalnością. Ile czasu w czasie, ile mnie we mnie? Płynę z prądem wytworów gramatycznych galijskiego ducha, wpadam do morza reguł, praw, wzorów, odmian, deklinacji, koniugacji, stylu wysokiego, języka mówionego, byle tylko dalej, byle głębiej, na dno, aż po nicość.

среда, 31 августа 2011 г.

Czegoś więcej

Czy niektórzy ludzie wybierają egoizm, ponieważ dzięki temu nie można ich skrzywdzić? Czyżby tak bardzo bali się bólu?

Ostatnio doszedłem do wniosku, że człowieczeństwo, które rozumiem jako zdolność do przeżywania najgłębszych emocji i do używania sumienia, zawsze naraża na cierpienie i zawsze się z nim wiąże. Tak długo, jak jesteśmy ludźmi, jak jesteśmy ludzcy, tak długo musimy cierpieć. Gdy dajemy, często nie otrzymujemy nic w zamian. Gdy kochamy, często nie jesteśmy kochani. Gdy troszczymy się, często o nas nikt nie dba. Oczywiście nie trzeba tak cierpieć. Możemy wybrać egoizm i dbać przede wszystkim o dobro własne. To niezła tarcza przed tego typu cierpieniem. Ale obawiam się, że może powodować inne.

вторник, 30 августа 2011 г.

Moje dzieci

Dzieci na ulicy: Plose pana, a pan ma dzieci?
Ja: Nie.
Dzieci na ulicy: To niech se pan zrobi.
Ja: Hehe... (konsternacja). Ej, ja mam przecież dopiero dwadzieścia lat!

A nie wyglądam, co...?

воскресенье, 28 августа 2011 г.

Der Kristall

Kułem kryształ na miarę moich możliwości. Drapał korzenie gór, rozcinał połacie nieba. Zbierał białe światło słońca, nasiąkał podziemnymi potokami. Uczył się starych słów i zaklęć. Zapamiętywał tysiące zdań. Wszystko w jednym tylko celu: wskazywać właściwą drogę. Być kompasem. Po prawdzie, myślałem, że będzie świetnym podarunkiem. Nikt go nie chciał. Myślałem, że będzie przynajmniej innym pokazywał, którędy mają kroczyć. Ale i tego nie umiał. Przestałem kuć ów kryształ. Przestał jaśnieć. Już nie mieni się światłem słonecznym, już nie emanuje tęczą. Zmatowiał. Chciałem go wrzucić do pudełka pamiątek z młodości, tych wszystkich rzeczy bezużytecznych, a jednak wciąż mi drogich ze względu na sentyment, jakim je darze. Ale nie znajdzie swojego miejsca pośród pewności, szczęścia i poczucia sensu. Nie. Zbyt się rozrósł, zbyt napęczniał.

Kruszę go. Kawałek po kawałku. Gołymi rękoma odłamuję fragmenty, którymi potem ryję w skórze dłoni. Musi w nich stępieć i rozpaść się zupełnie. Krwawy koniec kryształu. Tylko rany tak pieką...

среда, 24 августа 2011 г.

Labyrinthe

Labirynt. Niebo gwiaździste nade mną. Pustka we mnie. Labirynt. Porośnięty bluszczem. Owinięty kocem zimnej nocy. Labirynt. Bicie serca wyznacza rytm kroków. Bluszcz szepcze do mnie. Stare słowa. Zapomniane słowa. Poczucie sensu skryte pod ich korzeniami. Nie wygrzebię go. Nie zerwę bluszczu. Nie zerwę dnia. Nie umiem zrywać dni (carpere diem). Labirynt. Labirynt rośnie. Wiatr już nie świszczy, utonął w jego otchłani. Boję się labiryntu. Boję się nocy. Kocham ten strach. Cóż innego mam kochać? Zamykam oczy. Labirynt oplata mnie. Wpełza do mojego mózgu. Stapiam się z labiryntem. Stapiam się z nocą. Stapiam się z nicością. A więc w końcu nie istnieję.

пятница, 19 августа 2011 г.

Passeé, aumône, laisse

Zbudowałbym sobie dom, ale rozdałem wszystkie materiały.

Każdego dnia przed zaśnięciem wymawiam zaklęcie, twoje imię. Passé, aumône, laisse. Zatapiam się w tym, co minęło; przywdziewam łachmany i błagam dosłownie każdego o jałmużnę. Sam uplotłem sobie smycz i podarowałem tobie, tyś mnie uwiązał gdzieś w lesie i odjechał.

No przecież próbowałem. Dwie randki, które zupełnie się nie udały. Jeden wyszedł w trakcie spotkania, nie płacąc swojego rachunku. Drugi od ujrzenia mnie był obrażony, mimo że jechałem półtorej godziny, by się z nim zobaczyć. To były krótkie randki, każda po pół godziny. So pahetic.

Może już nie umiem wybierać ludzi godnych zaufania. Może już wcale nie umiem wybierać. Przy tych wszystkich godzinach, które sączą się przeze mnie jak przez igłę.

Dzisiaj zrobiłem porządek w moim pokoju. Szkoda, że tylko w nim. Marzę o tym, by kogoś przytulić. Après minuit commence la griserie des vérités pernicieuses

вторник, 2 августа 2011 г.

Il n'était pas surprenant que j'ai fait chou blanc

A więc spotkaliśmy, mon cher Paul, w końcu... Za każdym razem, gdy Ciebie widzę, jestem zaskoczony tym, jak bardzo jesteś piękny. Zapomniałem już, jak wyglądasz. Zapomniałem, jak pachniesz. Zapomniałem o wszystkich detalach. Nawet o tym, że tak cudownie się dogadujemy. Że możemy spacerować i rozmawiać przez pięć godzin bez przerwy. Wybacz, że Ciebie przytuliłem i że wyłem jak dziecko. Wciąż siebie oszukuję, że rozstania nigdy nie było, że pomiędzy tamtym grudniem a wczoraj nie płynął czas. To dlatego przywołuję te wszystkie wspomnienia. Tarcza przeciwko samotności.

Już tutaj pisałem, że nigdzie nie czuję się jak w domu. Wiesz, gdy teraz przekraczałem granicę miasta naszych schadzek, mimowolnie pomyślałem jestem w domu. I byłem zdziwiony, że coś takiego mogłem pomyśleć. I od razu sobie przypomniałem to przysłowie angielskie: home is where your heart is. Albo jak to Łukasz ujął, ubi enim thesaurus vester est, ibi et cor vestrum erit (Bo gdzie jest skarb wasz, tam będzie i serce wasze.) No i co ja na to poradzę?

Czytam też Harry'ego Pottera po francusku. I tak dumam nad tym zwierciadłem, które pokazywało pragnienia. Dumbledore powiedział, co w oryginale brzmiało: It shows us nothing more or less than the deepest, most desperate desire of our hearts. [...] this mirror will give us neither knowledge or truth. Men have wasted away before it, entranced by what they have seen, or been driven mad, not knowing if what it shows is real or even possible.

No i już wiem, co bym tam ujrzał. A Ty, Drogi Czytelniku, Droga Czytelniczko?

Czy jeżeli przyjaciel ciebie zostawia, to znaczy to, że nim nigdy nie był? Coś mi mówi, że nie. Że liczy się wspólnie spędzony czas. Ale chyba już nigdy nie powiem, że kogoś znam.

====================================================

Bon alors nous nous sommes rencontrés, mon cher Paul, enfin... Chaque fois que je te vois, je suis surpris par ta beauté merveilleuse... Tu as l'air..., j'ai oublié. J'ai oublié comment tu sentes. J'ai oublié tous les détails. Même que nous jacassons sans problème. Que nous pouvons nous balader et parler pendant 5 heures sans cesse. Pardonnes-moi que je t'ai serré contre moi et que j'ai hurlé comme une bête. Encore je suis dupe qu'il n'y avait pas cette séparation, que le temps n'a pas passé depuis ce jour-là de décembre jusqu’à la veille. C'est à cause de cela que je fais appel à ces touts souvenirs. Un bouclier contre la solitude.

J'ai déjá écrit ici que « chez moi » je ne me sens nulle part. Tu sais lorsque je passais la frontière de la cité de nos rendez-vous, malgré moi j'ai pensé je suis chez moi. Et j'étais surpris que j’aurais pu penser une chose comme cela. En outre, tout de suite je me suis rappelé ce proverbe anglais : home is where your heart is. Ou bien Luc le formula, ubi enim thesaurus vester est, ibi et cor vestrum erit (Car là où est votre trésor, là aussi sera votre coeur.) Je n'y peux rien.

Je continue à lire Harry Potter en français. Et je songe à ce miroir qui montrait des désirs. Dumbledore a dit: Il ne nous montre rien d'autre que le désir le plus profond, le plus cher, que nous ayons au fond de notre coeur. [...] Mais ce miroir ne peut nous apporter ni la connaissance, ni la vérité. Des hommes ont dépéri ou sont devenus fous en contemplant ce qu'ils y voyaient, car ils ne savaient pas si ce que le miroir leur montrait était réel, ou même possible.

Et je sais déjà ce que je pourrais y voir. Et vous, mon Cher Lecteur, ma Chère Lectrice ?

Quand ton ami t'abandonne, est-ce que cela veut dire qu'il ne l'a jamais été ? Quelque chose me dit non. C'est le temps qu'on a passé ensemble qui vaut. Mais jamais peut-être dirai-je que je connais un homme.

четверг, 28 июля 2011 г.

In noctem

To będzie dobre na dzisiejszą noc:
Carry my soul into the night
May the stars light my way
I glory in the sight
As darkness takes the day
Ferte in noctem animam meam
Illustrent stellae viam meam
Aspectu illo glorior
Dum capit nox diem
Cantate vitae canticum
Sine dolore actae
Dicite eis quos amabam
Me nunquam obliturum


Sing a song, a song of life
Lived without regret
Tell the ones, the ones I loved
I never will forget,

Never will forget.

Po łacinie i po angielsku raczej identyczny tekst.

Jestem w piosence

Gdyby mnie ktoś szukał, to skryłem się w tej piosence.

Czytam i czytam ten Sartre'owski esej o Baudelairze. Odczuwam dużą, próżną przyjemność płynącą z faktu, że rozumiem grę, którą przeprowadza filozof. I z chęcią jej się poddaję. Polega ona na analizowaniu życia, faktu egzystencjalnego Baudelaire'a w taki sposób, by jednocześnie kupczyć swoją filozofią. I mnie takie kupczenie bardzo się podoba, bo moja myśl już wcześniej dawno zbiegała się z Sartre'owską. Co więcej, czasem się z nim nie zgadzam i stawiam znaki zapytania (grzecznie, bo ołówkiem) w mojej (ha!) książce. I z tego jestem najbardziej rad, bowiem dotychczas byłem niesamowicie bezkrytyczny względem pomysłów innych ludzi.

Lektura to rodzi dużo wniosków, bowiem sartre'owska dekonstrukcja wspaniale rozwarstwia także moją osobę. W pewnych momentach bardzo przypominam nieszczęsnego Baudelaire'a, czasem, jak mniemam, powodowany jestem innymi emocjami i wyborami. Jak mi się będzie chciało, może z tego jakąś notkę zrobię. A nuż mój psychiatra będzie miał pożywkę.

суббота, 23 июля 2011 г.